W piątek trochę polatane, a w sobotę, pogoda hangarowa sprzyjała zabraniu się do pracy i popchnięciu tematu stacji benzynowej do przodu. Oczywiście prace były prowadzone już wcześniej, bo Sławek zrobił sam podłogę, wyciął i zespawał uchwyt na kółko przednie, zamontował cały system hydrauliczny, wszystkie zaworki, filtry, uchwyty na węże, itp. W sobotę natomiast ja miałem okazję trochę pouczestniczyć w pracach budowy stacji, udało nam się zespawać wodzidło-dyszel (ze starej huśtawki Sławka), pomalować przednie kółko i dyszel, wytoczyć na tokarce tulejki-dystanse do przedniego kółka oraz tulejki do zawiasu dyszla. Jestem pełen podziwu dla umiejętności Sławka i jego zaplecza warsztatowego, budowa takiej stacji benzynowej bez możliwości samodzielnego dorabiania części na miejscu trwałaby miesiące.
Stacja przeszła już próby terenowe na sucho, jeździ po trawie z obciążeniem 100kg i wystarczy ciągnąć jednym palcem, łatwo się manewruje, także raczej zda egzamin na trawiastym terenie przed hangarami. Stacja benzynowa będzie w stanie nalać ok. 50 litrów paliwa na minutę, czyli zatankowanie Virusa do pełna zajmie 2 minuty. Dodatkowo system zaworków umożliwia tankowanie paliwa do samej stacji (np. z kanistrów) oraz tankowanie paliwa z innego źródła niż beczka stacji benzynowej, np. można tankować z zewnętrznych kanistrów bezpośrednio do samolotu. Także wszystko zostało przemyślane :).
Tak naprawdę zostało kilka drobnych elementów: podłączenie elektryki (stacja będzie wyposażona w ładowarkę do akumulatora), założenie uchwytów na beczkę (beczka będzie przytwierdzona do podłogi z możliwością jej zdjęcia) oraz uchwytu na drabinkę (aby ułatwić tankowanie w górnopłatach) – i wszystko będzie gotowe :).
Przewiduję, że trzecia część wpisu o stacji będzie już historią z jej testu użytkowego :), za ok. 2-3 tygodnie.